Zarabiamy prowizję za produkty zakupione przez niektóre linki w tym artykule.
Były czasy, kiedy wszystko, czego potrzebowałeś, aby zaimponować potencjalnym nabywcom domu, to zapach pieczonego chleba i świeżo parzonej kawy unoszący się w twoim domu. O tak, i nie zapomnij o żółtych kwiatach przy holu wejściowym…
Jedna dwukrotna recesja i krach na rynku nieruchomości później i wydaje się, że zdesperowani właściciele domów uciekają się do stręczycielstwa swoich zwierząt, aby przekonać pozbawionych gotówki kupujących do podpisania się na linii przerywanej.
Więc jeśli zwykle spychasz Rovera do psiej budy podczas oglądania, może to być czas na ponowne przemyślenie.
Źródło: Polly Eltes
Najnowszy trend „domowej inscenizacji” z Ameryki sprawił, że rozpieszczone psiaki i urocze kociaki znalazły się w centrum uwagi, gdy właściciele domów próbują przykuwać, przepraszam, przyciągać potencjalnych nabywców.
Na wymagającym rynku niektórzy agenci nieruchomości mocno wierzą, że strategicznie umiejscowiony pies może nadać nieruchomości bardziej „domowy” wygląd niż konkurent wolny od zwierząt domowych.
Damian Gray z Knight Frank powiedział The Telegraph, że „jest teraz dużo więcej wysiłku, aby wyróżnić nieruchomości. W naszych broszurach wykorzystaliśmy psy, konie, gęsi i osła. W jednej z posiadłości użyliśmy zdjęcia karpia koi w stawie jako głównego ujęcia na okładce broszury. Ale z jakiegoś powodu nie używaliśmy kotów”.
I w tym może tkwić problem. Choć Wielka Brytania jest niewątpliwie narodem miłośników zwierząt domowych, zabłąkana sierść zwierząt i zapach mokrego psa nie są dla każdego.
Źródło obrazu: Alexander James
Wideo tygodnia
Alison Clarke była tak odrzucona przez psa jednego właściciela nieruchomości, który lizał jej pięty podczas drugiego oglądania, że zdecydowała się nie składać oferty.
„Szukaliśmy kilku domów i nieustanny zapach psa był trochę zniechęcający. Kiedy oglądasz nieruchomość, która jest dużym zobowiązaniem finansowym, chcesz zobaczyć potencjał, a zwierzęta innych ludzi podskakujące na ciebie to rozproszenie, którego nie potrzebujesz”.